Żeżycie ma sęs
Żona chodzi marudna jak osa. Śniegu napadało po kostki. Szef też marudny i w dodatku znudzony szkołą, wycieczką za miasto, Nudną Kluchą i sobą samym. A ja dumam.
Pani Parafraza zapytała mnie dziś czy ja wiem czego chcę od życia i czy zawsze wiedziałam. A ja na to, że ohoho, pewnie że wiem. Ale nie dam sobie głowy ani niczego innego uciąć, czy to aby do końca prawda. Przyszpanowałam trochę. Moje chciejstwo to jedno, a realne możliwości, szanse, okoliczności przyrody, warunki intelektualne i sanitarne to drugie i ente. Żona powiedziałaby, że dobrze jest afirmować świetlaną przyszłość. Afirmuję zatem. I już nie ściemniam.
Komentarze (3)
Dodaj komentarzPani parafraza afirmuje najchetniej jadwiga co poltora voltowa wsrod pszczelarzy albo rossi carolem zwanym to wteeeeeedy sie dopiero te zabie udka do oczu cisna, Pani, wtedy !
Pani, po pierwsze nie Carol tylko Carlo, czyli Karol po naszemu. Car Carol kupił carycy Katarzynie itp. Mnie się ślimaki z czosnkiem cisną wtedy do ócz. Ślozy i śluzy. Wot, romantika.
a caryca katarzyna wielki miała cyc mawiaja i nawet jak przez siedem morz gor wiosen krotonow browarow budynkow plusa oddychajacych myslacych maszerowal rycerz jakis ony z chodnikiem do czaszki przyklejonym co by maszerowac kameralnie to ona nic a nic tylko to swoje FXY widziala i zeby nie bylo zem damska szowinistyczna swinia